Wszelkie prawa zastrzeżone © Mirosław D'ghy Ambroziak



poniedziałek, 10 stycznia 2011

Zamiast fajerwerków

.
Niewiele brakowało, a naprawdę nie było by na co patrzeć...

Na początku XX wieku bezduszni brytyjscy deweloperzy planowali zamienić to urocze miejsce w zbiornik retencyjny i tamę na potrzeby mającej powstać elektrowni wodnej. Jednak dzięki uporowi córki właściciela terenu Sigríður Tómasdóttir (1874 - 1957), która przez wiele lat odpierała ataki namolnych inwestorów m.in. maszerując boso do Reykjaviku z petycją do rządu czy też grożąc samobójczą śmiercią w odmętach rzeki Hvítá, udało się ocalić Gullfoss - obecnie jeden z najbardziej malowniczych i popularnych wodospadów Islandii.
Sigríður stoczyła wiele potyczek, nierzadko przegranych, ale całą batalię wygrała. Takiego właśnie zdecydowania, konsekwencji w dążeniu do celu, no i z pewnością również pewnej dozy szczęścia, życzyłbym w Nowym Roku sobie, jak i wszystkim czytelnikom tego bloga :)


2 komentarze:

Sławomir Jerzy pisze...

Piękne widoki...

Anonimowy pisze...

Ale teraz wygląda na zamarznięty - przynajmniej w znacznej części. Chyba jeszcze bardziej majestatycznie.