Wszelkie prawa zastrzeżone © Mirosław D'ghy Ambroziak



wtorek, 25 listopada 2008

Niegodziwość i śmierć

Ceny rosną. Z tygodnia na tydzień drożeją zaciągnięte kredyty, żywność, przedmioty codziennego użytku czy dobra luksusowe, dotychczas uważane tutaj za standard. Rośnie również cena śmierci.

Najwięcej kosztuje trumna - od 120 tysięcy koron (ok. 2600 zł) w górę. Za wyprowadzenie i pogrzebanie ciała trzeba zapłacić dalsze 80 000. Nad mogiłą jakiś krzyż - najprostszy drewniany kosztuje ca. 10 000, do tego wypadałoby coś na nim napisać (7 000).

Na tym w zasadzie można by rzecz zakończyć, ale niestety człowiek własny pogrzeb ma tylko raz w życiu i nie godzi się przecież chować go na oczach krewnych i znajomych, jak psa pod płotem. Do listy wydatków trzeba dopisać więc koszta oprawy czyli ozdoby i wieńce (24 000) oraz część artystyczną (organista - 14 000 oraz do wyboru: sześcioosobowy chór za 60 000 lub pojedynczy śpiewak za 17 000). W ofertach firm pogrzebowych, podawanych zresztą w sposób dość bezceremonialny, każdy niemal przedmiot czy usługa związana z pochówkiem jest osobno wyszczególniona, tak by każdy mógł skomponować wszystko sam względem potrzeb i możliwości finansowych. Rezygnując na przykład z wystawienia zwłok można zaoszczędzić na ich ubraniu (7 000) czy wyściółce trumny (15 500).

Źródło: http://www.utfor.is/

Łączny koszt pogrzebu w wersji zawierającej najważniejsze elementy to 300 - 400 tysięcy koron czyli jakieś dwie do trzech miesięcznych wypłat. Niemało. Można by teraz szybko policzyć ile za tę okrągłą sumkę udało by się spłacić rat za mieszkanie, plazmę i samochody, ile kupiło by się żywności i innych niezbędnych dóbr....

Trudno o inny wniosek niż ten, że mimo korzystnych rat, jakie proponują domy pogrzebowe, umieranie w tych trudnych czasach jest wobec najbliższych zwyczajną niegodziwością.

Pieniądze? Któż pomyślałby o nich w obliczu tak uroczego zakątka...