Wszelkie prawa zastrzeżone © Mirosław D'ghy Ambroziak



wtorek, 20 kwietnia 2010

Wulkan pod Eyjafjallajökull

.
14 kwietnia 2010 roku o 6.30 rano przebudzony po prawie dwóch stuleciach wulkan pod lodowcem
Eyjafjallajökull zaczął oddychać pełną piersią. Przez szczelinę o długości ok. 2 km buchnęła para i gorący popiół, którego słup w pierwszej fazie erupcji osiągnął wysokość ponad 8000 metrów. Jako, że eksplozja miała miejsce pod lodowcem, to już po kilku godzinach doprowadziła do gwałtownej powodzi, która przerwała w kilku miejscach drogę krajową nr 1 - główny trakt komunikacyjny opasujący Islandię.

Cztery płomyczki przedstawiają ostatnią erupcję, żółte maźnięcie pomiędzy lodowcami oznacza miejsce pierwszej, do której doszło w marcu. Na niebiesko zaznaczono trasy przejścia powodzi glacjalnej, wdzięcznie nazwanej po islandzku - Jökulhlaup. Mapka: Fréttablaðið

Jak już wiadomo, szczęśliwym zrządzeniem losu większość materiału piroklastycznego wyrzuconego przez wulkan oddaliła się na południe, w kierunku Europy.
Od kilku dni wulkan wyraźnie zwolnił i najprawdopodobniej wyrzuca już tylko lawę. Oczywiście nie oznacza to końca erupcji pod Eyjafjallajökull, która ostatnim razem trwała prawie dwa lata. Więcej, część specjalistów przypuszcza, że to dopiero preludium do eksplozji dużo większej i groźniejszej Katli, znajdującej się pod sąsiednim lodowcem Mýrdalsjökull.

Naczynia połączone - tegoroczne erupcje i Katla. Źrodło: Fréttablaðið

Zamieszczone poniżej zdjęcia, za wyjątkiem pierwszego, pochodzą z niedzieli 18-go kwietnia.


Późne sobotnie popołudnie w okolicach Eyrarbakki. Wulkan widziany z odległości około 70 kilometrów.

Plac przed hotelem Rangá. Śmigłowiec BWH gotowy na przyjęcie kolejnych pasażerów z apetytem na wulkan z lotu ptaka.

Hvollsvöllur. Zazwyczaj nieodwiedzane wzgórze za kościołem nagle zamieniło się w ruchliwy punkt...

...z niebanalnym widokiem...

...na którego tle uwiecznić tego dnia zapragnęło się wielu.

Land Cruiser służb ratowniczych blokuje drogę na Þórsmörk. Przepuszczane są tylko auta właścicieli okolicznych farm...

...które nie musiały zostać wysiedlone.

Pora wracać... I raczej nie jest to pożegnanie...

Tradycyjnie - wszystkie fotografie można powiększyć kliknięciem :)

Róże i kurz

, .
Islandzki salon w jednym z mieszkań w Reykjaviku. Czas jakby stał w miejscu - brakowało tylko ściennego kalendarza otwartego na karcie: kwiecień 1972.