Wszelkie prawa zastrzeżone © Mirosław D'ghy Ambroziak



poniedziałek, 29 grudnia 2008

Wieloryb na niedzielę

Kilka dni temu podczas sztormu ocean wyrzucił zwłoki wieloryba. Jak można zauważyć na zdjęciach są niestety mocno pokiereszowane przez skały i poważnie nadgryzione zębem czasu, tak że trudno mi, jako osobie nie będącej ani wielorybnikiem ani miłośnikiem tych ssaków, ocenić do jakiego dokładnie gatunku należą. Sądząc po ich rozmiarach mniemać mogę tylko, że ten egzemplarz życiem nie cieszył się raczej zbyt długo.


Zezwłok nie jest wprawdzie w stanie dorównać okazałemu trupowi kaszalota, z jakim miałem do czynienia w ubiegłym roku, ale jako obiekt pielgrzymek zdecydowanie stał się główną atrakcją, nie tylko mojej, niedzielnej przechadzki. Zwyczajnie nie ma zbyt wielu okazji, by popatrzeć na wieloryby całe czy we fragmentach. Mimo wszystko.

niedziela, 21 grudnia 2008

Świąteczne iluminacje

Boże Narodzenie tuż tuż. Ciemności zajmują już prawie dwadzieścia godzin doby i wciąż rosną. By wyzwolić świąteczny nastrój i osłodzić napierający mrok, Islandczycy tradycyjnie iluminują swe domy. Dzięki taniej energii, pochodzącej głównie z elektrowni geotermalnych, mimo trwającego kryzysu mogą sobie pozwolić na światła godne niekiedy samego Las Vegas.

Dominują jednak dekoracje mniej wyzywające i bardziej gustowne, najczęściej ograniczone do kolorowych lampek okalających dach, podświetlonych drzewek i kilku bałwanków czy renifera.


Symbolika najczęściej jest jednak świecka. Dzieciątko Jezus w starciu z Gufim pozostaje bez szans. Swoją drogą ciekawe ile osób podczas tych świąt zastanawiać się będzie na serio nad ich przyczyną. Zapewne niewiele, bo i po co?

Tak czy siak jest niebrzydko, by nie rzec ładnie. Również z daleka. Miło jest stąpać po chrupiącym śniegu i patrzeć.


- wszystkie zdjęcia można oczywiście powiększyć kliknięciem -

wtorek, 25 listopada 2008

Niegodziwość i śmierć

Ceny rosną. Z tygodnia na tydzień drożeją zaciągnięte kredyty, żywność, przedmioty codziennego użytku czy dobra luksusowe, dotychczas uważane tutaj za standard. Rośnie również cena śmierci.

Najwięcej kosztuje trumna - od 120 tysięcy koron (ok. 2600 zł) w górę. Za wyprowadzenie i pogrzebanie ciała trzeba zapłacić dalsze 80 000. Nad mogiłą jakiś krzyż - najprostszy drewniany kosztuje ca. 10 000, do tego wypadałoby coś na nim napisać (7 000).

Na tym w zasadzie można by rzecz zakończyć, ale niestety człowiek własny pogrzeb ma tylko raz w życiu i nie godzi się przecież chować go na oczach krewnych i znajomych, jak psa pod płotem. Do listy wydatków trzeba dopisać więc koszta oprawy czyli ozdoby i wieńce (24 000) oraz część artystyczną (organista - 14 000 oraz do wyboru: sześcioosobowy chór za 60 000 lub pojedynczy śpiewak za 17 000). W ofertach firm pogrzebowych, podawanych zresztą w sposób dość bezceremonialny, każdy niemal przedmiot czy usługa związana z pochówkiem jest osobno wyszczególniona, tak by każdy mógł skomponować wszystko sam względem potrzeb i możliwości finansowych. Rezygnując na przykład z wystawienia zwłok można zaoszczędzić na ich ubraniu (7 000) czy wyściółce trumny (15 500).

Źródło: http://www.utfor.is/

Łączny koszt pogrzebu w wersji zawierającej najważniejsze elementy to 300 - 400 tysięcy koron czyli jakieś dwie do trzech miesięcznych wypłat. Niemało. Można by teraz szybko policzyć ile za tę okrągłą sumkę udało by się spłacić rat za mieszkanie, plazmę i samochody, ile kupiło by się żywności i innych niezbędnych dóbr....

Trudno o inny wniosek niż ten, że mimo korzystnych rat, jakie proponują domy pogrzebowe, umieranie w tych trudnych czasach jest wobec najbliższych zwyczajną niegodziwością.

Pieniądze? Któż pomyślałby o nich w obliczu tak uroczego zakątka...

niedziela, 19 października 2008

W kwietniu będzie lepiej

- W kwietniu będzie lepiej - pocieszała mnie ostatnio znajoma.
- Dlaczego w przyszłym roku i to akurat w kwietniu - przemknęło mi przez głowę - Może posiada jakąś tajemną wiedzę dla mnie z wielu przyczyn niedostępną?
Otóż nie. Żadnych konkretnych przesłanek, znaków czy zwiastunów. Tylko wiara. A kwiecień to przypadkowe choć konieczne nadanie proroctwu namacalności i bardziej realnego wymiaru. Równie dobrze mógłby to być lipiec czy wrzesień, ale do kwietnia bliżej...
- Putin pożyczył pieniądze - wtrąca triumfalnie ktoś inny - Cztery miliardy euro.
Tak naprawdę jeszcze nie pożyczył, a ledwie się zastanawia. Zresztą Rosja, której dług publiczny przekroczył 40% PKB, sama zaczyna mieć problemy. Nawet jeśli Islandia otrzyma te pieniądze to nie jest to suma, która mogłaby rozwiązać problem. No i pieniądze trzeba będzie oddać.

Bank bez pieniędzy.

Znajoma mieszka na Islandii od 20 lat i oczywiście myśl o wyjeździe nawet nie przemknie jej przez głowę. Wie, że nie będzie łatwo, ale tutaj jest jej dom na dobre i na złe. Mąż i Islandczyk i dzieci, które nie mówią po polsku. By przetrwać musi mieć nadzieję. Jak większość.

Nadzieja ściska serce
Serce boli
Sprytna przychodzi śmierć
Często jako nadzieja

Ci Polacy którzy jej nie mają wyjeżdżają, nierzadko zabierając ze sobą niespłacone samochody. Naiwni i łatwowierni Islandczycy zorientowali się jednak i zaczęli je teraz cofać z Norwegii. Tym, którym się nie udało, będą musiały wystarczyć piękne wspomnienia...

A tak naprawdę nie dzieje się jeszcze nic strasznego. Sklepy wciąż są pełne towarów, a dzięki niskiej cenie ropy na światowych rynkach benzyna z każdym dniem i tutaj staje się tańsza.

Jak widać w sklepach jeszcze jest w czym wybierać.

Gazety tylko straszyły, bo dobry news musi zawierać dreszczyk emocji. Groźba wiszącego nad Islandią bankructwa wydaje się niemożliwa. Bo i niby jak miałoby ono wyglądać?


niedziela, 5 października 2008

Kronika grzebania żywcem

Ostatnie dni obfitowały w zdarzenia, których skala przerosła z pewnością najczarniejsze scenariusze. Szok i przerażenie. Oto krótka kronika gwałtownych i mrożących krew w żyłach wypadków.

29 września 2008, Poniedziałek

Rząd kupuje 75% udziałów w trzecim co do wielkości islandzkim banku Glitnir. Rzecz w zasadzie nie nadzwyczajna, gdyż tego dnia podobne działania podejmowane są w wielu europejskich krajach. Celem operacji jest wprowadzenie równowagi na rynku finansowym.
Jeszcze w piątek bank wart 230 miliardów koron, w chwili przejęcia wyceniony zostaje na ledwie 120 miliardów. Wartość pakietu akcji za milion koron spada do 120 tysięcy. Udziałowcy płaczą. Największy z nich, spółka Stoðir, traci w ciągu tego weekendu 61 miliardów.

Islandzka waluta zniżkuje. Prawie cztery procent w tym dniu.

30 września 2008, Wtorek

Deprecjacja korony o dalsze 4,8 % - rynek gwałtownie reaguje na przejęcie Glitnir. Spada zaufanie do islandzkiej gospodarki i ocen jej możliwości finansowych. Kosztujące 148 koron euro w stosunku do ubiegłorocznego lata jest już droższe o prawie 70 koron.

Kurs euro od 2007 roku.

- Ludzie wychodzą ze sklepów z koszami pełnymi żywności i nie płacą za nią - żali się na łamach DV szef sieci tanich sklepów Bónus.

2 październik 2008, Czwartek

Korona traci kolejne 4%. Za jedno euro trzeba zapłacić już ponad 160 ISK. Gwałtownie pogarsza się sytuacja ludzi spłacających kredyty walutowe czyli większości Islandczyków. Domy kosztują zbyt wiele, by móc kupić je za gotówkę.

- Islandzka łódź tonie, uratują się tylko nieliczni - wieszczy znany i lubiany piosenkarz Bubbi Morthens. - Straciłem wszystko. Oszczędności, przyszłą emeryturę, a może nawet i dom.
Bubbi miał pecha. Zainwestował pieniądze nie tam gdzie trzeba.

Sklepy zachęcają do robienia świątecznych zakupów.
- Nie będziemy w stanie utrzymać cen na obecnym poziomie - ostrzega Óttar Sigurbergsson z Elko - Jak wysokie będą, tego nie wie nikt.

Pojawiają się pierwsze doniesienia o grupowych zwolnieniach w zakładach pracy.

3 październik 2008, Piątek

Zagraniczne banki wstrzymały kredyty dla islandzkich przedsiębiorstw. Korona stała się niewymienialna.

Firmy zaopatrujące Islandię w paliwo nie są w stanie zakupić benzyny czy ropy, a ich istniejące zapasy mają wystarczyć na 30-40 dni. Wyspie grozi paraliż komunikacyjny.

Sieć marketów spożywczych zachęca do robienia zapasów, gdyż wkrótce w sklepach zabraknąć może towaru. Pozostanie tylko to co uda wyprodukować się na Islandii - baranina, ryby i pomidory.

Chyba czas zapalić już świeczkę...

6 październik 2008, Poniedziałek


Parlament przyjmuje ustawę o sytuacji wyjątkowej, na mocy której państwo ma prawo interweniować w działalność banków, funduszy oszczędnościowych i innych przedsiębiorstw finansowych.

Premier Geir Haarde w swoim wystąpieniu nie omieszkał ostrzec, że zaangażowanie się państwa w pomoc upadającym bankom może doprowadzić do bankructwa Islandii. Aktywa banków przekraczały dziewięciokrotnie PKB całego kraju.

7 październik 2008, Wtorek

Państwo przejmuje kolejny bankrutujący bank - Landsbanki.

- Starzy przyjaciele zawiedli więc musieliśmy poszukać nowych - skomentował premier na konferencji prasowej informację o pożyczce udzielonej Islandii przez Rosję.


Dobra nowina

Blef miał jednak bardzo krótkie nóżki - jeszcze tego samego dnia Rosjanie zdecydowanie zaprzeczyli.

Bank Papierów Wartościowych zamraża kursy walut na poziomie wskaźnika inflacji. "Korona wraca do życia" - cieszy się dziennik DV donosząc, że euro kosztuje znów 136 koron . Ale cóż to za życie, kiedy prawdziwych pieniędzy nie można już kupić. Islandczycy przebywający za granicą ze zgrozą dowiadują się przeglądając internetowe historie swoich rachunków bankowych, że korony na ich kartach płatniczych przeliczane są po zupełnie innym kursie (powyżej 200 za euro).

Na polecenie Ministra zdrowia Guðlaugura Þórðarssona, szpitale psychiatryczne przygotowują się intensywnie na przyjęcie nowych zastępów chorych.

8 październik 2008, Środa

Rząd przejmuje ogołocony z gotówki bank Glitnir. Nie ma już mowy o wykupie 75% udziałów - jest nacjonalizacja. Akcjonariusze opłakujący przed tygodniem gwałtowny spadek posiadanych przez siebie udziałów, teraz mogą strzelić sobie w łeb. Stracili wszystko.

Gordon Brown atakuje Islandię, która nie ma zamiaru ponosić odpowiedzialności za oszczędności Brytyjczyków powierzone Icesave - działającej na Wyspach filii Landsbanki. Plajtujący bank zamroził wszelkie ruchy na kontach swych zagranicznych oddziałów. Wartość pozostawionych w nich lokat tylko w Wielkiej Brytanii przekracza 4 miliardy funtów od osób prywatnych.

9 październik 2008, Czwartek

Premier Geir Haarde, jeszcze wczoraj wyrażający swe pełne zaufanie do banku Kaupþing, dziś mówi o jego nacjonalizacji. Ostatni z wielkich islandzkich banków podziela los poprzedników.

Prasa informuje o pobycie prezydenta Islandii Ólafa Ragnara Grímssona na oddziale kardiologicznym szpitala Háskólasjúkrahúss. Donosi również o masowych wyjazdach pracujących licznie na wyspie Polaków.

10 październik 2008, Piątek

ODDAJCIE NAM NASZE PIENIĄDZE - pisze Daily Telegraph na stronie tytułowej dzisiejszego wydania. Gordon jest wściekły. Dowiedział się o 137 miliardach koron utopionych w Icesave przez brytyjskie gminy.

New York Times zauważa, że jedynym rozwiązaniem jakie pozostało Islandii jest zwrócenie się o pomoc do Międzynarodowego Funduszu Walutowego. Czy dumni Islandczycy, jeszcze wczoraj jeden z najbogatszych narodów świata, mogliby znieść zejście do poziomu Somalii?

źródło: Fréttablaðið

wtorek, 22 lipca 2008

Dziwadło

Wolał owce od miliardów - podsumował dziennik DV rolnika Sigurðura Hannessona, który odrzucił ofertę kupna swej ziemi w okolicy Þingvallavatn (ślicznej zresztą) za równowartość bez mała 111 nowiutkich Porshe Cayenne czyli prawie miliard koron. Pominę szczegóły, co można by zrobić z takimi pieniędzmi na Islandii czy gdziekolwiek indziej - wiadomo, że dużo. A o ileż więcej można skonsumować dysponując majątkiem Björgólfsa Thora Björgólfssona (najbogatszy w aktualnym rankingu Islandczyk), który gdyby tylko chciał mógłby przez 80 lat codziennie jeździć nowym Porsche wyrzucając stare, niczym skarpetki niewarte wyprania...
Zanurzając się w podobnych refleksjach dotarłem w końcu do pytania - o czym marzą ludzie obrzydliwie bogaci, czego im brak. Wątpię by Thor był w stanie mówić przez te wszystkie lata spędzone na rozdziewiczaniu luksusowych aut - tak, jestem szczęśliwy i spełniony.
Wysoki stan posiadania i ducha niekoniecznie chadzają parami. Owszem, to truizm. Ale o jego istnieniu na co dzień, jakby nie sposób pamiętać.

Farma gdzieś na południu Islandii.
Z pewnością to miłe, móc zasypiać i budzić się w takim miejscu...

niedziela, 6 lipca 2008

Rumuni pokładają się ze śmiechu

Przed tygodniem dziennik DV obwieścił na swej stronie internetowej kolejne zwycięstwo organów ścigania i wymiaru sprawiedliwości. Pod koniec maja islandzka Policja zatrzymała dwóch młodych Rumunów, którzy przylecieli na Islandię płacąc za samolot kradzioną kartą kredytową. Jak się okazało chłopcy nie przyjechali po to, by podziwiać nieskalane piękno tundry, czy wspomóc słabnącą islandzką gospodarkę pracą rumuńskich jurnych mięśni - ich prawdziwym celem były bankomaty pełne szeleszczących koron, tracących wprawdzie z dnia na dzień na wartości, ale dających się zawsze wymienić na prawdziwe pieniądze. Rabunku zamierzali dokonać przy pomocy skradzionych kodów magnetycznych zapisanych na licznych kartach płatniczych in blanco, którymi wypchane były ich kieszenie. Policja zamiar udaremniła, a sąd w szybkim procesie młodzików skazał. Kara być może niezbyt surowa, ale wystarczająca, by móc przemyśleć w swoim życiu to i owo - 35 dni więzienia.


Kameralny kompleks więzienny z widokiem na ocean w Eyrabakki.

Zastanawiałem się czego ta historia może kwiat rumuńskiej młodzieży nauczyć. Wniosek jest natrętny i oczywisty - udając się na kolejne tournee po bankomatach w Islandii podróż opłać gotówką (nigdy nie używaj w tym celu kradzionej karty kredytowej)!
A 35 dni wyroku? Islandzkie więzienia słyną z komfortowych warunków: jasne jednoosobowe cele, szerokopasmowy internet, doskonałe wyposażenie, wyśmienita kuchnia - walory można tu mnożyć. Dla Rumunów będzie to jak czas darowanych wakacji, a także refleksji, by kolejny plan zrealizować bez powielania dawnych błędów.


Spacerniak w Eyrabakki .
(tak czystego i bogatego w jód powietrza może pozazdrościć niejedno uzdrowisko)

niedziela, 29 czerwca 2008

Zapowiedź końca świata

Dziś właśnie z islandzkiej prasy dowiedziałem się, że wkrótce nastąpi koniec świata i wszyscy zginiemy w męczarniach. Przepowiada go Gunnar Þorsteinsson, przewodniczący bliżej mi nieznanej Krossins. Oto zdjęcie Gunnara, uważam pięknie kompilujące się z przekazywaną wieścią:

źródło: DV

Bezpośrednią przyczyną kresu naszych dni ma być narastająca drożyzna na rynku żywności i paliw. Gunnar sprawdzał zgodność z Apokalipsą Św. Jana - jest potwierdzenie. By dodać wszystkim otuchy Gunnar doradza: bądźcie otwarci, czekajcie.
Dobrze, poczekam. Może tu, na tej miłej pamiętającej XIX stulecie ławce w Eyrabakki.