Wszelkie prawa zastrzeżone © Mirosław D'ghy Ambroziak



piątek, 30 grudnia 2011

Śnieg

.
To był pierwszy taki grudzień na południu Islandii od wielu lat...

Prawdziwie zimowy, śnieżny i mroźny.

Z uwagi na ciepłe wody Golfsztromu opływające Islandię, zima ma tu raczej łagodny i jakby sinusoidalny przebieg. Temperatury oscylują w granicach kilku stopni w okolicy zera - śnieg bezustannie przeplata się z deszczem, gwałtowna odwilż ze ścinającym w mgnieniu oka wszelką wodę mrozem.

Ten grudzień był jednak inny. Śniegu wciąż przybywało, a mróz niekiedy sięgał nawet 20 stopni poniżej zera.

Brodząc w nim po dróżkach i bezdrożach z radością można było wpatrywać się w tę miękką i łagodną biel, przywołującą najlepsze wspomnienia szczenięcych lat...

... sanki na górkach pobliskiego lasku, radosne tarzanie się w śniegu, przemoczone spodnie, i buty schnące pod kaloryferem po powrocie do ciepłego domu...

Dzięki aurze zima stała się oczywista.

Wyraźna i widoczna, jak granica wody oddzielająca na czas przypływu latarnię morską od stałego lądu na półwyspie Seltjarnarnes...


poniedziałek, 28 listopada 2011

Landmannalaugar

.
Do Landmannalaugar dojechać można drogą F208 wiodącą z Hrauneyjarfoss lub drogą F225 prowadzącą obok wulkanu Hekla. Choć obie są niebrzydkie, ciekawszą i bardziej urozmaiconą wydaje mi się ta druga. Pierwszą od biedy pokonać można autem osobowym.
Na zdjęciu jezioro Frostastaðavatn, którego jadąc do Landmannalaugar nie sposób ominąć.

Widok na dolinę z niskich partii Bláhnúkur. W oddali baza noclegowa i pole namiotowe.

Podejście na wysoką na około 940 metrów npm. górę Bláhnúkur wydaje się nieco strome... choć dla uważnych wędrowców podobno całkowicie bezpieczne. Cała trasa ma niecałe 6 km długości i powinno się ją pokonać w ciągu około czterech godzin.

Landmannalaugar to wymarzone miejsce dla wielbicieli pieszych wędrówek i pięknych widoków. Wiedzie tędy kilka jednodniowych szlaków o różnym stopniu trudności - począwszy od Laugahraun - Grænagil (4,3 km w 2 godz.), a skończywszy na Vondugil - Frostastaðavatn (prawie 18 kilometrów wędrówki w czasie ośmiu godzin).

Najbardziej jednak znaną marszrutą jest Landmannalaugar - Þórsmörk. Laugavegur, tak się bowiem nazywa ten bodaj najczęściej odwiedzany szlak po islandzkim pustkowiu, ma 54 kilometry długości i pokonuje się go w czterech etapach z trzema noclegami w górskich schroniskach. Jako że priorytet mają wędrowcy z rezerwacją, by nie spędzić tych kilku nocy w śpiworze na polu lawy, warto zatroszczyć się o nocleg z wyprzedzeniem. Zainteresowanych spacerkiem odsyłam Tu.

Miejsca w chatach bazy turystycznej w Landmannalaugar również powinno się rezerwować, najlepiej kilka miesięcy przed sezonem. Nie jest to konieczne w przypadku pola namiotowego - tu zawsze znajdzie się miejsce :)

Po trudach wędrówki umęczone ciało pocieszyć można w cieplicowych sadzawkach zasilanych przez pobliskie źródła geotermalne. Wszystkim chętnym pragnącym odwiedzić Landmannalaugar polecam Tę Stronę.


sobota, 29 października 2011

Październik

.
O tym że już po sezonie przekonać można się było przychodząc na upstrzony ptasimi odchodami skwer nad jeziorkiem Tjörnin.

Wszechobecne gęsi żerowały nawet na dotychczas ruchliwej ulicy Laekjargata...

Na początku października po raz pierwszy po wakacyjnej przerwie zebrał się islandzki parlament. Podobnie jak i w zeszłym roku przed budynkiem Althingu zgromadziła się także najbardziej niezadowolona i poszkodowana część islandzkiego społeczeństwa, aby przypomnieć o tym, że mimo dobrych wskaźników gospodarczych nie żyje się lepiej i że kryzys wciąż trwa...
Uczestniczka demonstracji ubrana w czarną folię, symbolizującą pewnie worek na zwłoki. Na plakacie do złudzenia przypominającym reklamę banku Landsbanki (to ten od afery Icesave), wykorzystując grę słów "banki-bani", zmieniono treść sloganu "Bank wszystkich obywateli" na "Śmierć wszystkich obywateli".

Jak widać chude lata nie dotknęły twórców graffiti, którego ekspansja w centrum stała się w ostatnim czasie więcej niż wyraźna...

W październiku 2011 obchodzono okrągłą, setną rocznicę powołania do życia Uniwersytetu Islandzkiego czyli Háskóli Íslands. Obchody w ramach międzynarodowej konferencji "Restoring Confidence in our Shared Future" uświetnił swoją osobą znany Kofi Annan.

Jak co roku świętowano także Súpudagur czyli dzień zupy mięsnej. Chętni ustawiali się w długich, mierzących nawet po kilkadziesiąt metrów kolejkach. Oczywiście nie wystarczyło dla wszystkich.

Dni płyną, ubywa światła. 29 października słońce podróżowało nad Reykjavikiem od godziny 9.01 do 17.03.

Życie towarzyskie i kulturalne w ścisłym centrum Reykjaviku kwitnie jednak bez względu na porę roku czy dnia. Na zdjęciu spotkanie członków nieznanego bliżej "Towarzystwa Parasoli".

Jeszcze kilka tygodni, a na jeziorku pojawią się być może łyżwiarze...

Tymczasem, choć liście w zasadzie opadły a jarzębinę pożerają już drozdy, można jeszcze sycić oczy barwą i światłem. Przynajmniej na fotografii :)


piątek, 30 września 2011

Sólheimajökull

.Sólheimajökull jest jednym z języków Mýrdalsjökull, czwartego co do wielkości lodowca Islandii, pod którym znajduje się wulkan Katla. Od kilku miesięcy pod lodowcem systematycznie dochodzi do trzęsień ziemi świadczących o przemieszczaniu się magmy i prawdopodobnej, rychłej erupcji wulkanu.

Sólheimajökull latem jak widać nie prezentuje się zbyt apetycznie, ale można po nim pospacerować.

Raki, czekan i przewodnik dla amatorów mocniejszych wrażeń wydają się tu raczej niezbędne...

Zdjęcia tradycyjnie można powiększyć :)

czwartek, 22 września 2011

Rocznica

.
10 września 2011 roku lotnisko w Reykjaviku obchodziło 70-tą rocznicę swego istnienia. Miałem cichą nadzieję zobaczyć na zaplanowanym pokazie jakiegoś Messerschmitta albo Spitfire'a, ale niestety musiał mi wystarczyć ten marny Fieseler Fi 156 "Storch" (taki sam samolot brał udział w odbiciu Mussoliniego z niewoli w 1943 roku).

Na "air show" licznie zaprezentowali się Rosjanie, głównie w samolotach Jakowlewa. Na zdjęciu Jak-55 - sportowy samolot skonstruowany na początku lat osiemdziesiątych XX wieku.

Lekki akrobacyjny dwupłat Curtis Pitts.

Przyjmujące przeróżne formy latanie jest na Islandii bardzo popularne. Powszechnym jest widok małego samolotu, śmigłowca czy motolotni w porze letniej. Na pokazie więc nie zabrakło również spadochroniarzy i paralotni.

Jak-52 - podstawowy szkolny samolot lotnictwa radzieckiego końca lat 70-tych i osiemdziesiątych ubiegłego wieku.

Na obchody przybyła nieliczna grupa weteranów z 269 dywizjonu RAF, który stacjonował na tym lotnisku od kwietnia 1941 roku do grudnia 1943. W tym czasie dywizjon 269 wykorzystując lekkie bombowce Locheed A-29 Hudson zajmował się głównie niszczeniem niemieckich U-Bootów operujących na Atlantyku.

Douglas DC-3, jeden z najpopularniejszych samolotów w historii transportu lotniczego (tu w barwach Swissair). Podczas II wojny światowej wiele z tych samolotów zostało wcielonych do sił powietrznych.

Curtis Pitts z bliska.

Islandzka straż przybrzeżna Landhelgigaeslan Islands i śmigłowiec Eurocopter AS 332 w akcji.

DC-3 w barwach islandzkich linii lotniczych Icelandair, latających na trasach międzynarodowych do dzisiaj.

W 2001 roku odbyło się referendum w sprawie przeniesienia lotniska poza granice miasta. Na jego mocy Reykjavíkurflugvöllur pozostaje w dotychczasowej lokalizacji do roku 2016. Obecnie lotnisko obsługuje wyłącznie loty krajowe oraz na Grenlandię i Wyspy Owcze.

piątek, 5 sierpnia 2011

Skógafoss

.
Wodospad Skógafoss - jedna z większych, przydrożnych atrakcji południowej Islandii.

Według legendy za wysoką na sześćdziesiąt metrów ścianą wody ma się znajdować jaskinia, w której Þrasi Þórólfsson, jeden z pierwszych wikińskich osadników ukrył wiele setek lat temu swój skarb.

Prowadząca w górę wodospadu ścieżka to początek szlaku wiodącego między lodowcami Eyjafjallajökull i Mýrdalsjökull do Þórsmörk.


niedziela, 31 lipca 2011

Dyrhólaey

.
Dyrhólaey to niewielki, wysoki na 110 metrów, płaski, skalisty półwysep z charakterystycznym cyplem, uważanym również przez niektóre źródła za najbardziej wysunięty na południe kraniec Islandii.

Na szacowanym na około 80 000 lat płaskowyżu stoi trzypiętrowa latarnia morska z 1927 roku. Zamieszkujący ją latarnik miał także początkowo utrzymywać tutaj pastwiska i stodoły, gdzie hodował owce.

Z Dyrhólaey przy dobrej pogodzie można podziwiać majestat pobliskiego lodowca Mýrdalsjökull, a także... czysto teoretycznie, potencjalną erupcję wulkanu Katla. Oczywiście przy założeniu, że będzie wiało w odpowiednią stronę :)

Nazwa Dyrhólaey jest zlepkiem słów: drzwi, otwór i wyspa... Przez chwilę miałem pokusę na jakiś polski odpowiednik, ale jednak się nie odważę :)

Obszar półwyspu i pobliskich klifów jest rezerwatem przyrody, na terenie którego gniazdują w okresie lęgowym tysiące ptaków. Za widocznym na horyzoncie charakterystycznym "trójzębem" znajduje się miejscowość Vik.

Takie chwile jak ta należą tu do rzadkości. Normalnie nikt przy zdrowych zmysłach, przy wiejącym zazwyczaj bardzo silnym wietrze, nie odważyłby się wejść na ten mimo wszystko niezbyt szeroki cypel.

Ach... zaprawdę zacny to widok...

... nic tylko patrzeć... i patrzeć...


Niestety nie wiedzieć czemu w tym roku na tętniącym zazwyczaj życiem pobliskim klifie, ptaki można było liczyć na palcach... Może to za sprawą majowej erupcji
Grimsvötn, z ktorej popiół zwiewało właśnie w tę stronę. Kto wie...


Chętnych do rzucenia okiem na maskonury zamieszkujące to urocze miejsce latem zapraszam TU.

Wszystkie zdjęcia tradycyjnie można powiększyć :)


wtorek, 28 czerwca 2011

Dyskretny urok lata

.
W pierwszych dniach czerwca nad jeziorkiem Tjörnin w Reykjaviku...

... nareszcie można było popatrzeć na soczystą zieleń i słońce.

W dniu odzyskania niepodległości, 17 czerwca tradycyjnie manifestowała się duma narodowa... Choć zastanawia, czy prócz tego dnia islandzcy skauci przejawiają jeszcze jakąś aktywność...

Nad pięknym wyobrażeniem Ingólfura Arnarssona zagościł błękit...

... a obok jeszcze ciepłej, oddanej do użytku w maju Harpy - nowoczesnego i ekstrawaganckiego budynku ze szkła mieszczącego sale koncertowe i konferencyjne - zaczęto budować pięciogwiazdkowy hotel. Nic dziwnego, iż wielu obserwatorów już odtrąbiło w europejskiej prasie zakończenie islandzkiego kryzysu.

Dwie ślicznie odrestaurowane Kaspryby w porcie zdają się jednak sugerować coś zupełnie innego. Od miesięcy niezmiennie, jedna przy drugiej... wciąż w tym samym miejscu...

Ulica Frakkastigur z urzekającym jak fototapeta widokiem na Atlantyk, góry i śnieg...

... którego nadmiar w interiorze wyjątkowo długo uniemożliwiał w tym roku otwarcie górskich dróg.

Lecz dzięki temu też wodospad Barnafoss dłużej jaśnieć mógł pełnią swej krasy.

Zieleń traw, błękit nieba i kwiecie przed kościołem w Hvalsnes, jak coraz bliższy i wyraźniejszy głos: tak, oto nareszcie zaczyna się lato...

Wszystkie zdjęcia pochodzą z czerwca 2011.