Wszelkie prawa zastrzeżone © Mirosław D'ghy Ambroziak



niedziela, 16 maja 2010

Dwugłowa owca i wypchany pies

.Tak zachęca do zakupu sweterka witryna jednego z licznych w Reykjaviku sklepów z pamiątkami z Islandii.

Prócz sympatycznego pieska do zrobienia zakupów zapraszają również wypchane mewy, maskonury, sporych rozmiarów baran i kot.

Jeśli sklep ma szansę na to by zostać biznesem wielopokoleniowym, nowe wzory swetrów i kamizelek powinny prezentować truchła jego założycieli. Sądzę, że dopiero to byłoby strzałem w przysłowiową dziesiątkę.

środa, 5 maja 2010

Hraunfossar i Barnafoss

.Hraunfossar. Ponad sto kaskad przesączających się przez zakrzepłą lawę wąwozu rzeki Hvítá na długości około 700 metrów. Wody Hraunfossar przedostają się przez porowatą strukturę lawy z położonej wyżej odnogi tej samej "białej rzeki". Całość malownicza latem...

... a i zimą również niebrzydka.

Barnafoss czyli w dosłownym tłumaczeniu " wodospad dzieci". Związany z niewesołą historią opowiedzianą w jednej z sag, dotyczącą utonięcia dzieci z pobliskiej farmy Hraunás w wigilię Bożego Narodzenia.

Dzięki większej ilości wody tworzącej dodatkowe kaskady wodospad zdecydowanie korzystniej wygląda latem.

Miętowe wody rzeki Hvítá urzekają i uwodzą w tym miejscu zawsze i bez względu na porę roku.

Zdjęcia tradycyjnie dostępne w większym formacie :)

poniedziałek, 3 maja 2010

Popiół

.
Załatany odcinek drogi zerwanej przez powódź glacjalną w pierwszym dniu erupcji. W oddali wodospad Seljalandsfoss.

Wulkan przygasa. Do opuszczonych w czasie jego największej aktywności farm...

... i pastwisk...

... pokrytych wielocentymetrową warstwą popiołu...

... powoli wraca życie.

Podobny temu krajobraz rozciąga się na przestrzeni kilkudziesięciu kilometrów na południe od Eyjafjallajökull, niemalże aż do miejscowości Vik.

Zdjęcia zrobiłem w sobotę, 24 kwietnia 2010. Wszystkie tradycyjnie do powiększenia na życzenie kliknięciem :)

Mimo iż ilości wyrzucanego popiołu mogły się wydawać śladowe, to jego wszechobecność i wyjątkowo silny wiatr sprawiały, że błyskawicznie przedostawał się do ust i oczu, tak że poza autem udawało mi się przebywać zaledwie kilka minut. Większość mijanych po drodze farmerów wciąż używała masek przeciwpyłowych.