Załatany odcinek drogi zerwanej przez powódź glacjalną w pierwszym dniu erupcji. W oddali wodospad Seljalandsfoss.
Wulkan przygasa. Do opuszczonych w czasie jego największej aktywności farm...
... i pastwisk...
... pokrytych wielocentymetrową warstwą popiołu...
... powoli wraca życie.
Podobny temu krajobraz rozciąga się na przestrzeni kilkudziesięciu kilometrów na południe od Eyjafjallajökull, niemalże aż do miejscowości Vik.
Zdjęcia zrobiłem w sobotę, 24 kwietnia 2010. Wszystkie tradycyjnie do powiększenia na życzenie kliknięciem :)
Mimo iż ilości wyrzucanego popiołu mogły się wydawać śladowe, to jego wszechobecność i wyjątkowo silny wiatr sprawiały, że błyskawicznie przedostawał się do ust i oczu, tak że poza autem udawało mi się przebywać zaledwie kilka minut. Większość mijanych po drodze farmerów wciąż używała masek przeciwpyłowych.
Wulkan przygasa. Do opuszczonych w czasie jego największej aktywności farm...
... i pastwisk...
... pokrytych wielocentymetrową warstwą popiołu...
... powoli wraca życie.
Podobny temu krajobraz rozciąga się na przestrzeni kilkudziesięciu kilometrów na południe od Eyjafjallajökull, niemalże aż do miejscowości Vik.
Zdjęcia zrobiłem w sobotę, 24 kwietnia 2010. Wszystkie tradycyjnie do powiększenia na życzenie kliknięciem :)
Mimo iż ilości wyrzucanego popiołu mogły się wydawać śladowe, to jego wszechobecność i wyjątkowo silny wiatr sprawiały, że błyskawicznie przedostawał się do ust i oczu, tak że poza autem udawało mi się przebywać zaledwie kilka minut. Większość mijanych po drodze farmerów wciąż używała masek przeciwpyłowych.
3 komentarze:
Czy nie może pan pójść dalej w popiół?
Teoretycznie tak... ale bez najmniejszej nadziei na Feniksa niestety. Zerowa widoczność, brak powietrza... Proszę mi wierzyć, tam dalej, nie ma już nic ciekawego :)
Islandia zaczyna zyskiwać zainteresowanie światowej turystyki, zatem jak się okazuje, nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło.
Zdjęcia jak zwykle zachwycają dopracowaniem warsztatu...
Prześlij komentarz