Wszelkie prawa zastrzeżone © Mirosław D'ghy Ambroziak



poniedziałek, 29 października 2012

Krafla - w kalderze czynnego wulkanu

W liczącej dziesiątki tysięcy lat historii obszaru wulkanicznego Krafla, kartę jego najnowszych dziejów otwiera krater Stóra Víti. Powstał podczas erupcji nazywanej "ogniami Mývatn", która trwała od maja 1724 do sierpnia 1729 roku.

Od tego czasu, za wyjątkiem krótkiej aktywności w 1746 roku, aż do chwili uruchomienia tej elektrowni geotermalnej Krafla milczała. Uważa się, że prowadzone tu w 1974 roku prace wiertnicze doprowadziły do trwającego przez prawie dekadę ciągu erupcji, które nazwano Kröflueldar.

Zapoczątkowało je 20 grudnia 1975 silne trzęsienie ziemi i otwarcie długiej na 300 metrów szczeliny, w której natychmiast pojawiła się magma. Łącznie podczas dziewięciu erupcji "Ognie Krafli" uwolniły prawie ćwierć kilometra sześciennego lawy, która pokryła powierzchnię ponad 30 km².

Ostatnia aktywność Krafli zakończyła się w sierpniu 1984. Widoczny na zdjęciu punkt widokowy jest początkiem jedynej w swoim rodzaju trasy spacerowej...

... po niekończącym się polu lawy gdzie roi się od szczelin, mniejszych i większych kraterów...

... a para wodna wydobywająca się spod zakrzepłej lawy...

... sprawia wrażenie jakby erupcja zakończyła się ledwie wczoraj.

I jeśli dobrze się przyjrzeć, może będzie można dostrzec pod popiołem żar jeszcze płonących kamieni...

W latach osiemdziesiątych teren ten oznakowano ostrzeżeniami i informacjami, które surowo zabraniały wstępu. Wulkan przyciągał jednak jak magnes, a ludzka ciekawość po raz kolejny okazała się silniejsza niż lęk.

Obecnie może zbyt łatwo się zapomina, że otwarta i pozornie bezpieczna przestrzeń po której się spaceruje, w rzeczywistości jest olbrzymią kalderą czynnego, jeszcze gorącego wulkanu. Że tuż pod cieniutką skorupą ziemi przetacza się rozpalona do czerwoności magma, która pewnego dnia nieoczekiwanie znów wystrzeli ku niebu.

Wszystkie zdjęcia tradycyjnie można powiększyć :)

1 komentarz:

Sławomir Jerzy pisze...

Kiedyś będę po nim stąpał...