Boże Narodzenie tuż tuż. Ciemności zajmują już prawie dwadzieścia godzin doby i wciąż rosną. By wyzwolić świąteczny nastrój i osłodzić napierający mrok, Islandczycy tradycyjnie iluminują swe domy. Dzięki taniej energii, pochodzącej głównie z elektrowni geotermalnych, mimo trwającego kryzysu mogą sobie pozwolić na światła godne niekiedy samego Las Vegas.

Dominują jednak dekoracje mniej wyzywające i bardziej gustowne, najczęściej ograniczone do kolorowych lampek okalających dach, podświetlonych drzewek i kilku bałwanków czy renifera.


Symbolika najczęściej jest jednak świecka. Dzieciątko Jezus w starciu z Gufim pozostaje bez szans. Swoją drogą ciekawe ile osób podczas tych świąt zastanawiać się będzie na serio nad ich przyczyną. Zapewne niewiele, bo i po co?

Tak czy siak jest niebrzydko, by nie rzec ładnie. Również z daleka. Miło jest stąpać po chrupiącym śniegu i patrzeć.

- wszystkie zdjęcia można oczywiście powiększyć kliknięciem -
2 komentarze:
Widzę,że fala europejskie głupoty dotarła na wyspę. Tyko patrzeć, a w ogóle zabronią iluminacji, żeby nie obrażać uczuć mniejszości...
Takich mniejszości na szczęście tu nie ma. Poza tym w tak nielicznym narodzie, byłyby to ledwie grupki osób bez siły przebicia :)
Prześlij komentarz